Jestem osobą, która od zawsze kochała jesień. Te ciepłe, złote barwy liści, zapach mokrej ziemi i długi wieczorny cień sprawiają, że czuję się jak w bajce. Jednak gdzieś w tym bajkowym obrazie kryje się także szkoda, jaką niesie ze sobą nadchodząca szarość. Zauważyłem, że podczas gorszych dni, jesień przypomina mi o smutkach, o chandrze, która potrafi wdrapać się na plecy jak cień. W takich momentach najchętniej zamknąłbym się w swoim świecie i unikał kontaktów z innymi ludźmi.
Chandra często przychodzi z nagła, szczególnie gdy dni stają się krótsze. Zauważyłem, że weekendowe wyjścia do parku, pełne kolorów, zamieniają się w jedynie konieczne spacery z psem. Staram się jednak nie poddawać. Bywa, że wybieram się na spacer do pobliskiego lasu, gdzie mogę wsłuchiwać się w szelest liści pod stopami. Wtedy przypominam sobie, jak ważne jest przebywanie na świeżym powietrzu. Dodatkowo, pozwalam sobie na odkrycie radości z prostych rzeczy – jak zrobienie ulubionej herbaty z imbirem i cytryną, która rozgrzewa mnie od środka.
Depresja może być wyniszczająca, zwłaszcza w okresie jesiennym. Wiem, jakie to uczucie, gdy codzienne obowiązki stają się przytłaczające, a najmniejsze zadanie wydaje się góry do zdobycia. Czasami czuję, że brak mi energii do codziennego funkcjonowania, a najchętniej spędziłbym czas w łóżku z książką. Jednak zauważyłem, że każdy mały sukces – nawet tak prosty, jak posprzątanie w kuchni – potrafi przynieść mi ulgę i poczucie kontroli. Walcząc z tą ciemną chmurą, próbuję także znaleźć pasję, która pozwala mi oderwać się od zmartwień. Niekiedy jest to rysowanie lub pisanie do mojego bloga, wypełniając te strony swoimi myślami i przemyśleniami.
Bywa, że szukam również wsparcia u bliskich. Odkryłem, że warto mówić o swoich uczuciach, nawet jeśli bywa to trudne. Spotkania z przyjaciółmi przy herbacie potrafią zdziałać cuda; ich obecność i otwartość wystarczają, aby zminimalizować uczucie osamotnienia. W takich momentach staram się również dostrzegać, jak ważne są dla mnie te relacje i jak inwestowanie w nie przynosi mi ulgę. Wiem, że nie jestem sam w walce z jesienną chandry – wielu z nas boryka się z podobnymi uczuciami.
Każda jesień to zupełnie nowa opowieść, która daje mi możliwość przemyśleń. Warto wówczas przyjrzeć się sobie, zastanowić się, co przynosi radość, a co sprawia, że czuję się źle. I choć bywa, że wykonywanie prostych czynności staje się meczące, to stawiam na małe kroki. Wtedy gdy czuję, że przytłacza mnie cały świat, staram się zatrzymać na chwilę. Praktykuję chwile dla siebie – czasem wystarczy 15 minut na modlitwę lub medytację, by nabrać oddechu przed podjęciem kolejnych dni.
Wierzę, że poprzez zrozumienie, akceptację i dzielenie się swoimi przeżyciami mogę odnaleźć sens w tej jesiennej podróży. Każdy nowy dzień to szansa na odkrycie, co tak naprawdę mnie uszczęśliwia. Może jest to spędzenie popołudnia na malowaniu, a może wieczorny film w ulubionym kocu z kubkiem ciepłej herbaty. Chociaż jesień potrafi być nieprzewidywalna, stawiam na pozytywne myślenie. W końcu każda pora roku ma swoją wartość i swoje piękno, a ja zamierzam je odnaleźć nawet w najbardziej pochmurne dni.
Z30 o b9d a c5a z 39 t e75 ż